Wierni czytelnicy- przyłącz się! :)

piątek, 18 stycznia 2013

Pielęgnacja skóry... a gdyby tak dodać do niej nowy, alpejski akcent...?


 Wśród produktów z "zielonej półki" jest masa uniwersalnych, dobrze tolerowanych specyfików niezależnie od metryki stosującego- jednak temat przydatności kosmetyków skomponowanych specjalnie z myślą o małych dzieciach dla pielęgnacji skóry osób dorosłych jest dość kontrowersyjny. Dyskusje o sensie i skuteczności takich praktyk wciąż się toczą, bo przecież inne potrzeby ma skóra starsza stażem, a inne świeżo obeznana ze światem...
 Ostatnio zrobiłam eksperyment i pewnej przyjemnie wyglądającej nowości naturalnej, a zarazem dziecięcej, używałam na co dzień... W ramach testu smarowałam hojnie skórę odżywczym kremem szwajcarskiej marki  Alpaderm- zachęcił mnie do wypróbowania przede wszystkim świetny skład, w którym 99% zastosowanych elementów stanowią składniki naturalne, w tym 48% to składniki pochodzące z upraw ekologicznych, przy czym kosmetyk posiada certyfikat ECOCERT, a na domiar dobrego został przebadany dermatologicznie.


 O wyjątkowości marki Alpaderm stanowi jej źródło-a jest nim matczyna miłość.

 Dr France Bourely-Jaczynski, dla swej małej córeczki Lilly, która od urodzenia cierpiała na atopowe zapalenie skóry, stworzyła krem Cerat des Alpes- będący obecnie najbardziej znanym i docenianym przez specjalistów i klientów produktem firmy.
 Naturalna inspiracja światem leczniczych ziół i cennych olejków połączona ze szwajcarską precyzją przerodziła się w stworzenie szerokiej gamy produktów głównie skierowanych dla dzieci, m.in. oliwki do masażu, łagodnej kostki myjącej, delikatnego płynu do mycia ciała i włosów oraz kremu odżywczego...

Tak, jak wspominałam, postanowiłam ostatni z wymienionych kosmetyków włączyć do własnej, aktualnej pielęgnacji- jakże więc sprawdza się on w praktyce?


 Tak, jak cała gama Alpaderm, tak i krem odżywczy ma wprost urocze opakowanie- bajecznie błękitna tubka, widoczna na powyższych zdjęciach, jest oryginalnie zapakowana jeszcze we wzorzysty kartonik... jednak z racji, iż nie przetrwał on zbyt dobrze warunków transportu (efekt zmiażdżonej żaby) postanowiłam wyłączyć go z sesji ;)

 Tubka z odżywczym kremem dziecięcym jest opatrzona w szeroką zakrętkę, na dnie której jest niestety zbyt dużo wolnego miejsca- krem z opakowania niestety spływa i wypełnia przestrzeń wokół dozownika, co raczej nie jest zbyt pożądane ze względów higienicznych...

W pokrytej konturami roślin- a nawet figlarnym, czerwonym motylkiem ;)- tubce mieści się 50 ml kosmetyku o cenie ponad 110 zł. Wartościowa zawartość, mająca za zadanie poprawić stan skóry, posiada  aksamitnie lekką, dość rzadką konsystencję- smużka kremu balansuje pod względem kolorystycznym pomiędzy kremową bielą i żółcią i pachnie wyraziście, lecz nie nachalnie, świeżymi cytrusami...  uwielbiam ten zapach :)

 Zewnętrzne cechy kremu są dla mnie całkiem przyjazne.. a jak sprawa wygląda w przypadku oddziaływania kosmetyku na moją skórę?


 Wedle producenta jest doskonały do codziennej pielęgnacji skóry dziecka, gdyż formuła została w tym właśnie celu wzbogacona o naturalne oleje roślinne: olejek z jojoby, wiesiołka oraz ogórecznika lekarskiego- odżywiające skórę i przywracające jej naturalną równowagę, oraz ekstrakty z nagietka, rokitnika zwyczajnego, białej lilii i rumianu rzymskiego, które działają kojąco na przesuszoną i wrażliwą skórę.

 Co ciekawe składy kremu odżywczego Alpaderm dedykowanego dzieciom i dorosłym są niemal bliźniaczo podobne- zmienia się w nich jedynie położenie kilku składników, co powoduje, że nie ma właściwie żadnych przeciwwskazań, aby i wrażliwiec przekraczający linię pełnoletniości sięgnął w razie potrzeby po lżejszą wersję dziecięcą.

 Sadząc z tego, jak krem zachowywał się w moim przypadku, poleciłabym go osobom o mieszanej cerze oraz tłustej skórze- na wiosnę i lato jako element dziennej pielęgnacji. Powodem jest natychmiastowe wchłanianie się kremu, efekt lekkiego wygładzenia powierzchni skóry i bardzo dobre zachowanie się kremu jako bazy pod mineralny makijaż.

 Pełen skład odżywczego kremu dla dzieci Alpaderm:

AQUA (Water), LAVANDULA ANGUSTIFOLIA (Lavender) FLOWER WATER*, ANTHEMIS NOBILIS (Roman Camomile) FLOWER WATER*, CITRUS AURENTIUM AMARA (Bitter Orange) FLOWER WATER*, SIMMONDSIA CHINENSIS (Jojoba) SEED OIL*, CETEARYL ALCOHOL, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, LIMONENE, BUTYROSPERMUM PARKII (Shea Butter) BUTTER*, CITRUS AURANTIUM DULCIS (Orange) PEEL OIL*, CITRUS GRANDIS (Grapefruit) PEEL OIL*, COCO GLUCOSIDE, BENZYL ALCOHOL, CETEARYL GLUCOSIDE, MALTODEXTRIN, BORAGO OFFICINALIS SEED OIL*, CERA ALBA (Beeswax), OENOTHERA BIENNIS (Evening Primrose) OIL*, XANTHAN GUM, HIPPOPHAE RHAMNOIDES (Sea Buckthorn) OIL*, POTASSIUM SORBATE, MALPIGHIA PUNICIFOLIA (Acerola) FRUIT EXTRACT, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA (Lavender) OIL*,  TOCOPHEROL,  SOYA BEAN OIL, DEHYDROACETIC ACID, LINALOOL, LILIUM CANDIDUM FLOWER EXTRACT, CITRAL, CALENDULA OFFICINALIS FLOWER EXTRACT, ANTHEMIS NOBILIS FLOWER OIL*, GERANIOL, FARNESOL

 Muszę przyznać, że mam wątpliwości co do tego, jak ten potencjalnie uniwersalny kosmetyk o delikatnej konsystencji zachowałby się w przypadku większych problemów skórnych, np. nadmiernego przesuszenia, egzemy i łuszczycy...

  Mimo takiego bogactwa naturalnych składników moja skóra polubiła krem Alpaderm... ale nie wykazał się na tyle, aby go pokochała.

 Po okresie testowania kremu, który wypadł na dość ciepłą końcówkę jesieni i przeważnie mroźny początek zimy ( aż do chwili obecnej- wydajna bestia! ;)), mogę stwierdzić, że pod względem dostarczanej dawki nawilżenia i natłuszczenia jest niewystarczająco silny na zimowe mrozy na zewnątrz i atak rozgrzanych kaloryferów wewnątrz pomieszczeń...

 Owszem, na zazwyczaj łaskawszą jesienną pogodę z co najmniej dwucyfrową plusową temperaturą jest w sam raz, jednak problemy z jego zachowaniem się na twarzy zaczęły się u mnie mniej więcej w połowie grudnia- odniosłam wrażenie, że jego ochronne działanie zaczęło zupełnie zawodzić... skóra zaczęła się buntować z powodu zbyt lekkiego "okrycia" i- niestety- ostatnie pojawił się nawrót AZS :(

  Zwykle w sezonie jesienno-zimowym egzema się u mnie zdarza i wiem, że wpływ na objawienie się tej dolegliwości mogły mieć różne czynniki ( najwidoczniej musiałam wyrobić roczną normę na co najmniej dwie serie kilkutygodniowych zmagań...)... lecz żałuję, że Alpaderm mi nie pomógł wystarczająco skutecznie.

 Napomknę, że przepisowo natłuszczałam i nawilżałam intensywnie skórę przed położeniem się do snu i wówczas, gdy przebywałam w domu... jednak to okazało się zbyt mało.Wiadomo, że poza domem spędza się jednak znacznie więcej czasu- i tu właśnie tkwił klasyczny błąd, którego zwykle nie popełniam świadomie ;)
 Miałam nadzieję, że krem mimo wszystko się pozytywnie wykaże... cóż, troszkę przeceniłam jego możliwości adaptacyjne.

 Patrząc przez pryzmat własnych doświadczeń polecam zarezerwować go na cieplejsze i bardziej stabilne pod względem pogody miesiące- zimą i jesienią zaś, oczywiście jeżeli mielibyście chęć, radzę jednak korzystać z innego, bardziej skoncentrowanego kremu o bogatszej konsystencji.

 Chcielibyście osobiście przekonać się, jak sprawować się będą u Was kosmetyki Alpaderm, zajrzyjcie do sklepu Biobella- jestem ciekawa Waszych wrażeń :) Wiele kosmetyków z gamy wydaje się być bardzo obiecujących i wartych uwagi, dlatego zachęcam do poszukiwań ideału- podejrzewam, że w moim wypadku lepiej przydałby się Cerat des Alpes, może następnym razem się na niego zdecyduję.



6 komentarzy:

  1. dla mnie chyba nawet na cieplejsze dni byłby za słaby wtedy nawet bardziej niż teraz potrzebuje solidnego nawilżenia :) jedynie że jako krem na dzień :) co do pierwotnego przeznaczenia... moim zdaniem jeśli komuś odpowiada produkt to nie ma znaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wychodzę z założenia, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby stosować kremy dla dzieci. Należy tylko zwrócić uwagę na ich skład. Jeśli odpowiada potrzebom naszej cery, to dlaczego miałby się nie sprawdzić;)

    Od pewnego czasu poszukuję dobrego, lekkiego kremu wchłaniającego się do matu, który nadawałby się na cieplejsze miesiąca. Zimą niestety muszę korzystać z tłuściochów, gdyż tylko one chronią moją skórę przed mrozem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeglądnęłam ofertę sklepu i znalazłam kilka ciekawych produktów:) Pewnie się na coś skuszę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skład bogaty:) Wejdę do sklepu i poczytam więcej na temat produktów tej marki może i ja sobie jakiś zafunduje!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znałam do tej pory tego kremu, ale widzę, że skład zachęca do zastanowienia się nad nabyciem ;]

    OdpowiedzUsuń