Kocham naturalne mydła- od blisko 3 lat z własnego wyboru nie używam żadnych żeli, pianek i innych tym podobnych nowoczesnych wynalazków do oczyszczania twarzy i ciała... i moja skóra dzięki tej tradycyjnej pielęgnacji (którą kolorowe magazyny i telewizyjne reklamy próbują zaszufladkować jako przestarzałą i szkodliwą dla skóry ;]) bardzo dobrze się miewa :)
Przy usuwaniu rutynowych zanieczyszczeń i resztek makijażu mydełka są wiernymi pomocnikami- jedyny wyjątek czynię w przypadku demakijażu oczu, bo ze zrozumiałych względów, o których nawet malutkie dzieci wiedzą, wolę nie ryzykować kontaktu mydlin z tą delikatna okolicą ;)
Moimi wielkimi odkryciami ostatniego miesiąca są mydła firmy Lawendowa Farma, które ochoczo stosowałam :)
... ale same wiecie, jak to jest, gdy blogi wzniecą apetyt na zakupy ogromnej ilości świetnych produktów- lista potencjalnych KWC rośnie, rośnie i rośnie... aż staje się bardzo długa, a każdy kosmetyk musi poczekać na swoją kolej, aby mieć szanse się wykazać ;)
Zdradzę Wam, że bardzo żałuję, iż wcześniej nie zabrałam się za złożenie zamówienia- jest ku temu kilka bardzo ważnych powodów :)
Właścicielka Lawendowej Farmy- Pani Ewa Wasilak- dba o to, by autorskie kosmetyki pełne naturalnego dobra wyróżniały oryginalne i chwytliwe nazwy stworzone z fantazją.
Za każdym razem, gdy przeglądam witrynę sklepiku, nie jestem w stanie powstrzymać mimowolnego uśmiechu na twarzy i fali autentycznej sympatii- bo jak mogłabym nie polubić Krewkiego Ziółka, Krzepkiej Pokrzywy, Panny Dziewanny...
A te wszystkie mydlane Bobasy- Nagietkowy, Owsiany i Rumiankowy- mają tak sobie leżeć bez opieki i czekać na mnie w nieskończoność...?
Nawet Czarna Mamba w tak doborowym towarzystwie nie wydaje się szczególnie kąśliwa- mam wrażenie, że na pewno pozwoliłaby się oswoić i pod moim troskliwym okiem stałaby się przymilnym domowym pupilkiem ;)
Bardzo podoba mi się też nowy wygląd papierowych opasek, którymi jest opatrzone każde mydełko. Projekt jest oszczędny w ozdobniki, lecz ujmujący swoją niewymuszoną elegancją prostej formy... czuć w nim nutkę klasyki w dobrym stylu :)
A oto wyhodowana w bezpiecznej zagrodzie Lawendowej Farmy urocza trzódka, która towarzyszyła mi każdego dnia przez cały marzec... aż do teraz :)
*
Maślankowe
Mydło maślankowe stosuję, gdy mam problemy z nadmiernym przesuszeniem, bądź atopowym zapaleniem cery. Kostka jest idealnie gładka, jednolitego koloru- sprawdza się świetnie zwłaszcza wieczorem, gdy cera potrzebuje odpoczynku :)
We wdychanym aromacie mydełka przebija się słodycz przywodząca na myśl skondensowane mleko- dopiero po dłuższej chwili kontemplacji nadchodzi przyjemne muśnięcie zmysłów cytryną, cedrem i różą.
olej kokosowy,olej ze słodkich migdałów (20%) , oliwa, masło shea, maślanka naturalna (2% tłuszczu), olejek eteryczny cedrowy i cytrynowy, olejek zapachowy różany, wodorotlenek sodu, woda
*
Cedrowy Las
Mydło cedrowe stosuję na co dzień w ramach normalizacji wydzielania sebum i do demakijażu twarzy- działa antyseptycznie, wspomaga rewitalizacje skóry.
To mydełko bardziej unisex'owe, niż mogłoby się wydawać- zapach cedru bardzo dobrze prezentuje się zarówno na damskiej, jak i na męskiej skórze :)
Skład:
Oliwa, olej kokosowy, olej słonecznikowy, olej palmowy, olejek eteryczny cedrowy, olejek eteryczny cytrynowy, wodorotlenek sodu, woda.
* Niestety aktualnie Lawendowa Farma nie ma go w swojej ofercie- jednak co jakiś czas konkretne pozycje powracają do łask, więc mam nadzieję, że tak będzie również w tym przypadku :)
*
Orzeźwiające Maroko
Mydełko posiada świeżość tchnącą z jodłowego igliwia doprawioną odrobinką egzotycznej paczuli. Zarówno sama kostka, jak i piana nosi wyraźny ślad marokańskiego zapachu glinki ghassoul (tak, mój nos wyraźnie czuje, że owa glinka ma specyficzny zapaszek ;)) Mam wrażenie, że swoje trzy grosze dodaje również oliwa i olej kokosowy, bo mieszanka w ostatecznym odbiorze jest wyrazista, lecz taktownie wyciszona.
To mydełko w sam raz dla cery tłustej, mieszanej i trądzikowej- stosuję je, gdy mam problemy z nadmiernym zanieczyszczeniem, zaskórnikami i gdy pojawią się trudno gojące się ropne stany zapalne.
Jeżeli miałabym wybierać spośród tych mydełek najulubieńsze z ulubionych, to byłoby to właśnie "Orzeźwiające Maroko"!
oliwa, olej kokosowy, olej palmowy, olej rycynowy, masło shea, marokańska glinka ghassoul, olejki eteryczne: jodłowy i paczuli, wodorotlenek sodu, woda.
*
Moje kostki pienią się wzorowo- kremowe, gęste obłoczki mydlane namaszczają skórę z aksamitną łagodnością.Porządnie oczyszczają (najmocniej mydełko cedrowe i po marokańsku orzeźwiające), lecz przy stosowaniu prawidłowego systemu pielęgnacji z użyciem toniku i kremu nie powodują absolutnie wysuszenia skóry.
Nie wywołują u mnie reakcji alergicznych, ani podrażnień- byłabym bardzo zawiedziona, gdyby tak się działo ;)
Każdy z zapachów jest lekki i subtelny, towarzyszy nam przez max. 30 minut od umycia się, dając jednak pożądane uczucie orzeźwienia- dzięki mistrzowskiemu wyważeniu kompozycji olejków jest to możliwe :)
Moja cera świetnie reaguje na mydlaną pielęgnację- jest przyjemnie gładka, rozjaśniona i o zdrowym, jednolitym kolorycie. Nie ma mowy o widocznym gołym okiem rozszerzeniu porów, przesuszonych fragmentach z łuszczącym się naskórkiem, blokowaniu porów skóry i wzmożonym wydzielaniu sebum...
... Pełnia harmonii.
Pozytywnych wiadomości nigdy dość ;) także powiem jeszcze o korzyściach z wyboru mydeł Lawendowej Farmy natury finansowej. Zwykle każda z kostek posiada wagę 110g, a cena wynosi 11.00 zł - jak widać kwota za idealnie naturalne mydełko upiększające nie jest wygórowana :)
Pani Ewa Wasilak zamieściła na oficjalnej stronie sklepu rady i zalecenia dotyczące korzystania z mydeł- to solidna dawka informacji nie tylko o właściwościach kostek mydlanych, ale i ich genezy:
" Mydła twarde wszystkie składniki naszych mydeł poza wodorotlenkiem sodu są jadalne; tworzymy je ręcznie, w małych partiach, z należytą starannością. By mieć pewność, że są tak łagodne, jak to tylko możliwe, stosujemy dyskont (obniżkę) wodorotlenku , a to znaczy, że dajemy go mniej niż wynika z obliczeń, ale dzięki temu gotowe mydło ma odczyn ph=8, czyli lekko zasadowy. Jeśli akurat nie używasz mydła, przechowuj je w chłodnym miejscu, najlepiej bez dostępu światła. Pamiętaj, by mydło, którego akurat używasz, odkładać do ażurowej mydelniczki, tak by nie pływało w wodzie. Mydło ręcznie tniemy na kostki, stąd waga poszczególnych kostek może się nieznacznie wahać (±5g). Każda nowo powstała partia mydła leżakuje minimum trzy tygodnie, w tym czasie mydło traci wodę i uzyskuje pożądaną twardość i łagodność. Mydła robione metodą na zimno często na swej powierzchni mają biały nalot, który powstaje podczas reakcji zmydlania, a jego ilość zależy od dostępu powietrza do mydlanej mieszaniny, temperatury reakcji i otoczenia, jak również rodzaju tłuszczów tworzących mydło. Taki nalot to po prostu inna forma mydła i nie jest niczym niebezpiecznym, chyba że na mydle wystąpi nalot wodorotlenku sodu, który w nadmiarze dodano do reakcji i taki nalot jest drażniący dla skóry, ale to poczujesz od razu po użyciu (pieczenie i szczypanie)."
Wszystkie wskazówki oczywiście miałam na uwadze w trakcie używania moich pierwszych w życiu mydełek z Lawendowej Farmy.
W konkurencji z mydełkami Lawendowej Farmy trzy ostatnie muszą jednak spasować, bo sprawdziła się - na szczęście! :)- zasada "cudze chwalicie, a swojego nie znacie" ;)
W związku z tym postaram się w przyszłości skupić uwagę na polskich propozycjach pielęgnacyjnych kameralnych, przytulnych mydlarni prowadzonych z pasją - m.in Joanny z bloga Mydła Naturalne, Lawendowej Farmy ... a może i do tego zacnego grona dołączy Tuli?
O tym wolę zadecydować, gdy przestudiuję dokładnie recenzje blogerek (większa recenzja kroi się w najbliższym czasie m.in. u Balbiny Ogryzek)- porównam je i wnioski wyciągnę mając na uwadze typ mojej cery :)
Moje Drogie, czy możecie mi polecić mydła Lawendowej Farmy, które według Was w pierwszej kolejności powinnam wziąć pod uwagę przy zakupie?
Mam nadzieję, że mi pomożecie i podzielicie się doświadczeniami :)
Mrugające do mnie z ekranu mydełka, balsamy - zarówno twarde, jak i miękkie - plastry ziołowe, czyszczące plastelinki, szampony, maseczki glinkowe, balsamy-cukierki do smarowania ust, a także wonny mix'ie masełek shea... - szykujcie się, przybywam! :D
Dam jeszcze szanse LF i zamówię m.in. maślankowe (oj kusisz nim :)).
OdpowiedzUsuńidalio, warto dać mu szansę :)
UsuńTeż kuszą mnie mydełka z Lawendowej Farmy, ale najpierw muszę zużyć chociaż część moich mydlanych zapasów :)
OdpowiedzUsuńSkuś się Sandro koniecznie- ale wpierw uporaj się z zapasem ;) Jestem ciekawa, co spośród niego zrecenzujesz :)
UsuńOrzeźwiające Maroko brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie tylko brzmi, ale i ciekawie działa ;)
UsuńOrzeźwiające Maroko i Cedrowe muszę mieć :) Uwielbiam ten męski zapach we wszystkim co cedrowe :)
OdpowiedzUsuńBardzo przystępna cena, bardzo dobry skład i ogólna dostępność powodują, że Mydła Lawendowej Farmy lądują w zakładce POLSKICH PEREŁEK :)
Świetnie :D To wyjątkowo dobre kosmetyki, zasługują na docenienie :)
UsuńZarówno "Orzeźwiające Maroko", jak i "Cedrowy Las" powinny przypaść Ci do gustu- ale to już najlepiej sama ocenisz ;)
Mydełka muszą pachnieć przeslicznie:) Ja też osobiscie wolę użuwać mydła do twarzy, jak i całego ciała. Ma cerę problematyczną, ale nie zauważyłam żadnej różnicy przy używaniu wszelkich żeli, a mydła.
OdpowiedzUsuńPachną naprawdę uroczo :)
UsuńMiło czytać wypowiedź kogoś, kto ma podobny pogląd na mydlaną pielęgnację- ja akurat zauważyłam, że żele solo nie mają takiej mocy oczyszczenia, jak mydło, a skóra szybciej się zaczyna po nich świecić ;)
u mnie numer jeden z lawendowej farmy to niezmiennie przywrotnik urody - łagodzi zaczerwienienia, nie wysusza, zmiękcza skórę, przyspiesza gojenie wyprysków i podrażnien
OdpowiedzUsuńMuszę zatem spróbować w pierwszej kolejności "Przywrotnika urody"- dziękuję Bzeltynko za wskazówkę :)
UsuńBłogosławieństwo Pana nad tym blogiem!
OdpowiedzUsuńByłoby miło... ;)
UsuńTych jeszcze nie miałam okazji używać, ale w Aleppo jestem już zakochana, dzięki niemu już prawie nie mam wyprysków
OdpowiedzUsuńMaślankowe brzmi smacznie;) i tak kojąco :) żadnego z tych nie miałam.
OdpowiedzUsuń