Wonne fiołki są kwintesencją uroku wczesnej wiosny - może i nie należą do najbardziej okazałych i ekstrawaganckich kwiatów, lecz ich intensywnego miodowo słodkiego zapachu nie da się przeoczyć. Tak samo jest z pierwszymi oznakami przybycia pory roku rozkwitu i nowego życia- są subtelne, ale każdy może bez trudu wyczuć, że powietrze jest przesycone tą charakterystyczną aurą, która rozbudza optymizm i radość :)
Ogrody, parki i zagajniki zalane falą zieleni przetykanej co rusz fioletowymi punkcikami, wiatr przynoszący ich cudowny aromat... bardzo ciężko się powstrzymać przed zabraniem choćby kilku malutkich kwiatków ze sobą, aby cieszyć się ich obecnością na każdym kroku :)
Kiedy w połowie kwietnia w ubiegłego roku żegnałam wzrokiem fiołki, których czas dobiegł końca, nie przypuszczałam, że rok później wciąż będę na nie czekać....
Tęsknotę za kwiatami staram się w jakiś sposób złagodzić- substytutem świeżego bukiecika w porcelanowym wazoniku staje się niemal tak samo fioletowa i miło pachnąca kostka... w drewnianej mydelniczce ;)
Zapach kwitnącej prowansalskiej plantacji pogrążonej w bezczasie póki co musi zastąpić ten najbardziej kojarzący mi się z prawdziwym polskim sezonem wiosennym :)
O specyfice marsylskich mydeł pisałam już niejednokrotnie na blogu- moje mydełko pochodzące ze sklepu e-Fiore również wpisuje się w standardy receptury rodem z Francji.
Sygnowane marką Le Chatelard marsylskie mydło w 72% składa się z oleju palmowego, gliceryny roślinnej i wyciągu z lawendy, a przy tym nie zawiera tłuszczów zwierzęcych, nie było testowane na zwierzętach, jest biodegradowalne, a swój intrygujący kolor zawdzięcza pigmentom naturalnym....
... swoich długich włosów zwykle nie mam odwagi potraktować mydłem, bo jednak efekt plątania się kosmyków i ich sztywności jest o wiele większy, niż w przypadku płynnych szamponów.
Dobrze sprawdzało się od czasu do czasu syryjskie Aleppo ( w połączeniu z płukanką octową, ale po zastosowaniu mydła marsylskiego mam wrażenie, że kolor jest trochę przygaszony, a włosy niezbyt lśniące : /...
Dlatego wolę jednak najbardziej popularny typ kosmetyku do oczyszczania skóry głowy i fryzury jej towarzyszącej.
Widoczna na powyższym zdjęciu kostka marsylska posiada wagę 300g, dzięki niej wystarcza na baaaardzo długo :)
Aby korzystanie z usług takiego olbrzyma było łatwiejsze najlepiej jest podzielić okazałą kostkę na mniejsze części i każdą spożytkować w innym celu: do oczyszczania cery, do kąpieli całego ciała oraz do usuwania miejscowych zabrudzeń z ubrań- nawet tych wyjątkowo uciążliwych.
Zwykle swoje odłamki, których nie przeznaczam do toalety ciała, ścieram na tarce- w ten sposób zyskuję się wygodne w użyciu mydlane płatki- taka forma będzie idealna w przypadku kąpieli niemowląt i kilkulatków (wystarczy wsypać lawendowe wiórki do ciepłej wody, a następnie włożyć szkraba do wanienki ) oraz do prania jako zamiennik proszku- mydło chroni nawet najbardziej delikatne tkaniny przed zniszczeniem podczas ręcznego i prania w pralce automatycznej.
Lawendowe mydło prosto z Francji znaleźć można m.in w sklepie e-Fiore, który własnie organizuje ciekawą akcję promocyjną- od poniedziałku trwa Mydlany Tydzień polegający na tym, że każdego dnia inne mydła naturalne zostaje objęte 20% zniżką (mp. dzisiaj można kupić jeszcze syryjskie Aleppo z zawartością 22% laurie).Zwykle swoje odłamki, których nie przeznaczam do toalety ciała, ścieram na tarce- w ten sposób zyskuję się wygodne w użyciu mydlane płatki- taka forma będzie idealna w przypadku kąpieli niemowląt i kilkulatków (wystarczy wsypać lawendowe wiórki do ciepłej wody, a następnie włożyć szkraba do wanienki ) oraz do prania jako zamiennik proszku- mydło chroni nawet najbardziej delikatne tkaniny przed zniszczeniem podczas ręcznego i prania w pralce automatycznej.
Lubię to mydło. ;-)
OdpowiedzUsuńFiołki i lawendę zresztą też.
Też je lubię- a taka porządna kostka pachnąca lawendą może pomóc nie tylko w oczekiwaniu na ukochane fiołki ;)
Usuńwygląda pięknie :-) choć ja nie jestem wielkim miłośnikiem lawendy. Czasem nawet żałuję, bo sama nazwa 'lawenda' jest taka piękna, że zapach powinien mi się definitywnie podobać! zdecydowanie wolę zapach fiołków. :-)
OdpowiedzUsuńMasz racje Balbinko- jest coś dostojnego i pełnego wdzięku zarazem w słowie "lawenda" :) Też bardzo podoba mi się to melodyjne brzmienie.
UsuńKażdy ma własny gust co do zapachów, także nie ma w tym nic złego, że nie lubisz aromatu lawendy ;)
Uwielbiam tego typu mydełka :) Pozdrawiam serdecznie oraz zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńJak tu ich nie uwielbiać ;)
UsuńDziękuję, również Cię pozdrawiam - i zajrzę :)
Oj na pewno odwiedzę, podoba mi się Twój styl pisania i samo mydełko. Koniecznie muszę o nim więcej poczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa - aż poprawił mi się humor :) Zachęcam Cię do zaznajomienia się z mydłem marsylskim- zwłaszcza taka duża kostka 300 g jest interesującym obiektem ;)
UsuńKocham fiołki, i czekam aż się pokażą w moim ogródku.
OdpowiedzUsuńNatomiast lawendy - no nie lubię i już. Dziwne, ale prawdziwe...
Chciałabym, aby w każdym ogródku jak najszybciej ujawniły swoją obecność - daj znać, jak już u Ciebie się pojawią :)
UsuńSzkoda- ale lawendowy zapach na ludzkim ciele jest specyficzny i rzeczywiście nie każdemu może się podobać ( podobnie zresztą, jak zapach paczuli, czy czekolady).
Sama słyszę czasem od znajomych, że "czuć ode mnie apteką" ;P ... akurat wówczas, gdy uprzednio nasmaruję się lawendowym balsamem ;) Mnie się tam podoba, więc się nie zrażam do lawendy ;)
Lubię mydełka, lubię lawendę, więc to połączenie wydaje się dla mnie boskie :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie - warto doceniać uroki lawendowego mydła marsylskiego :)
Usuńświetny post, bardzo ciekawy, zostaję fanką Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńa to mydełko na pewno kiedyś wyląduje w mojej łazience :)
Dziękuję- bardzo się cieszę! :)
UsuńJak wyląduje, to koniecznie daj mi znać, jak się sprawuje- i czy też jesteś z niego zadowolona :)
Ja już zamówiłam to mydełko i czekam na dostawę ale z innego źródła:)
OdpowiedzUsuń