Wierni czytelnicy- przyłącz się! :)

środa, 3 kwietnia 2013

Czarny książę Maroka z różowym przyodzieniem...

   Gdyby dosłowność tytułu miała ujście w wizualizacji, to ów widok byłby całkiem... niecodzienny ;) Ale nie mam zamiaru analizować dziś mody z różnych stron świata- fantazyjne słowa wstępu mają metaforyczny wydźwięk. Wyjaśnię, że "czarnym księciem Maroka" jest egzotyczne savon noir, zaś jego symbolicznym "różowym przyodzieniem"- olejek pozyskany z róży damasceńskiej...  Może i z liryczną samowolką nie utrafiłam, ale wiedzcie, że to połączenie okazuje się niezwykle udane i do twarzy z nim będzie dosłownie każdemu :) Zaproście "marokańskiego księcia" do swojego domu, a sami się przekonacie, że nie ma sobie równych w zmysłowych rytuałach SPA, bo po królewsku rozpieszcza ciało ;) Używałam już wersji savon noir bez jakichkolwiek dodatków i byłam nim zachwycona... do czasu, aż poznałam przyjemniaczka roztaczającego aromat wprawiający mnie w iście różowy- bo radosny- nastrój ;)
 Moim zdaniem kosmetyk wzbogacony olejkiem różanym jest prawdziwym ukoronowaniem pielęgnacyjnego rytuału- zasługuje na królewskie uznanie, bo cera po jego zastosowaniu jest szlachetnie czysta :)

 Zarówno ten specjał, jak i stanowiąca wdzięczne tło zdjęć rękawica z sizalu ;), pochodzą ze sklepu e-Fiore. Dzięki konkursowi testerskiemu nadal macie szansę wygrać nie tylko różane savon noir, ale i zestaw niezbędny do pełnego wykonania domowych zabiegów upiększających - zachęcam do wzięcia udziału w zabawie zwanej "Konkurs posmarowany czarnym mydłem i posypany różami" (szczegóły na blogu "Opowieści naturalnej treści":))

Zapraszam też na dzisiejszą recenzję duetu savon noir + rękawica sizalowa- sprawdźcie, do czego może posłużyć :)


 Tradycyjnie wyrabiany kosmetyk ma postać gęstej, zbitej pasty o barwie ciemnej, lekko żółtawej zieleni. Plastikowe pudełeczko firmowe, w którym rezyduje mydło, jest lekkie i poręczne, a wieczko łatwe do odkręcenia- cena w stosunku do wydajności i działania kosmetyku jest niska, co czyni zakup mydła maksymalnie opłacalnym. W sklepie e-Fiore savon noir z olejkiem z róży damasceńskiej można otrzymać w opakowaniach o pojemności: 150 ml i 500 ml- ja posiadam oczywiście mniejszą wersję :)

 Różanego savon noir używałam ok. 3-5 razy w tygodniu- zazwyczaj stosowałam je jako produkt myjący do twarzy i do demakijażu( ale nie oczu ;)), czyli nakładałam na zwilżoną twarz, masowałam intensywnie przez minutkę i spłukiwałam, a gdy nadchodził odpowiedni moment na delikatny peeling enzymatyczny(2 razy w tygodniu), pozostawiałam warstwę pasty na wcześniej oczyszczonej twarzy na ok. 5 minut i po tym czasie dokładnie spłukiwałam za pomocą ciepłej wody.

 Trzeba pamiętać o tym, że nie należy wydobywać mydła z opakowania mokrymi palcami, bo przedostanie się do środka kąpielowej wody spowoduje zepsucie się kosmetyku - poza tym tak, jak w przypadku glinek, savon noir nie służy kontakt z metalowymi obiektami, np. łyżeczkami. Najlepiej czerpać potrzebną dawkę drewnianym szerokim patyczkiem po lodach, lub drewniana łyżką- wówczas mamy pewność, że nic nie zaszkodzi marokańskiemu specjałowi :)

 Kosmetyk pod wpływem wody zmienia się w płynną emulsję, wydzielając przy tym zapach jedyny w swoim rodzaju- mocnej oliwki połączonej z łagodzącymi nutami róży.

 Rezultaty mydlanego zabiegu były świetne- zachwycała mnie gładkość skóry twarzy, jej ujednolicony koloryt, zwężone pory i uczucie dogłębnego oczyszczenia, bez nieprzyjemnego wrażenia ściągnięcia twarzy. Jeśli na skórze pojawiały się niechciane ''niespodzianki'', to po zastosowania marokańskiego mydła już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że są one znacznie zniwelowane i prawidłowo zagojone.

Taki sposób peeling'owania lepiej służy mojej tłustej i wrażliwej cerze, niż mechaniczne peelingi, zwłaszcza te gruboziarniste, które omijam szerokim łukiem...


 Poza funkcją peeling'ującej maseczki do twarzy i savon noir z olejkiem z róży damasceńskiej  jest idealna bazą do wykonania gommage'u z prawdziwego zdarzenia.

 Peeling'ujący masaż z udziałem sizalowej rękawicy i różanego savon noir pobudza krążenie skóry, dostarcza wszystkich cennych substancji zawartych w mydle, niezawodnie pozbywa się zbędnej warstewki naskórka, pozostawiając po spłukaniu strumieniem ciepłej wody ciało zdrowo wyglądające i ładnie wygładzone.

 Po tak przeprowadzonym zabiegu wszystkie kolejne części harmonogramu domowej sesji SPA przyniosą jeszcze lepsze skutki, bo wszystkie kosmetyki zostaną lepiej przyjęte i wykorzystane przez skórę.



Aqua ,Olea Europea Oil, PotasiumHydroxyde, Rosa Damascena Oil 

 Jest to produkt w 100% naturalny, nie testowane na zwierzętach- bez konserwantów, barwników, perfum i innych tego typu "miluszków" ;)

 U mnie zestaw do gommage'u sprawdził się śpiewająco- jeżeli macie chęć zadbać o swoje ciało w każdym calu, to polecam serdecznie goszczący w tym poście duet.

 Jeżeli czujecie, że połączy Was przyjaźń, to zajrzyjcie do sklepu e-Fiore- tam znajdziecie nie tylko wspomniane mydło i perfekcyjnie uzupełniającą jego stosowanie rękawicę... również wszystko inne, co naturalne i pielęgnujące, a czego potrzebujecie :)


14 komentarzy:

  1. Prozerpine, cieszę się, że napisałaś o tym mydle. Od jakiegoś czasu poluję na savon noire na helfach, jednak wciąż natrafiam na braki. Dodatek olejku różanego kusi, chyba je kliknę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ogromną ochotę na księcia w mojej łazience :) Lubię savon noir. I róże także.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam savon noir z różą damasceńską z mydlarni u Franciszka, pierwsze dwa użycia byłam zachwycona (mimo zapachu i konsystencji, ale czego się nie robi dla efektów), niestety potem mnie coś podrażniło zapiekło, i niestety - spowodowało wysyp, buzia czerwona. Robiłam do niego trzy podejścia, ale nic z tego, moja twarz się z nim nie polubiła. Zła trochę jestem, bo skład naturalny, cena nie najniższa, a ja się rozczarowałam :-) ale mnie wiele rzeczy podrażnia niestety. Właśnie jestem w trakcie pisania jego recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama jestem ciekawa tego mydła. Tyle się o nim mówi. Myślę, że powinnam sama spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa, czy zapach mocno różni się od tradycyjnego Savon Noir :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po zdjęciu myślałam, że to galaretka...
    Z różą mam kilka olejków Koalane, niestety nie za bardzo lubię zapach...

    OdpowiedzUsuń
  7. czaję się od dłuższego czasu na savon noir, może wybór padnie akurat na to :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zerkam na blogrolla i czytam... Czarny Książę Maroka z różowym przyrodzeniem :DDDDD

    HEHHEHEHE wrócę Do recenzji później jak już się wypłaczę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ech chyba się skuszę, chodziło mi to mydło po głowie już dawno:]

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam savon noir i zapach róż

    OdpowiedzUsuń
  11. Uspokojona mogłam w końcu przeczytać recenzję, wiesz, że nie miałam jeszcze takiego mydła?? Trafia na moją zakupową listę, chcę marokańskiego księcia u siebie w łazience, i niech mi zrobi gładko... na twarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe! kupiłam ostatnio kilka rzeczy z tego sklepu ale hmmm nie wiem czy do końca jestem zadowolona z zakupu....

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja polecam Czarne mydło marki Avebio, bardzo dobre, świetnie oczyszcza. To takie tradycyjne mydło, z którym zetknałam się we Francji, bez żadnych dodatków.

    OdpowiedzUsuń