Czasami odwiedza mnie pewien specyficzny nastrój, któremu towarzyszy bliżej niezdefiniowane uczucie zmęczenia i dotkliwego braku. Każe mi się on zastanowić głębiej, czy aby na pewno mój sposób na życie jest słuszny? Zgodny z moimi pragnieniami i osobowością? Czy jedynie się dostosowuję do rzeczywistości, czy też sama kształtuje ją wedle własnego pomysłu?
Są to najprawdopodobniej objawy przesytu powszedniością- mam ochotę wówczas choć na chwilę pomedytować nad tym, czy powinnam wprowadzić zmiany w swoim otoczeniu, wykazać większą aktywność w konkretnej dziedzinie.. lecz najważniejsze, jak to zrobić?
Łatwiej jest oswoić się z tymi wyzwaniami przy odpowiednim akompaniamencie smaku, zapachu i dźwięku.
Owa osobliwa mieszanka potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie- jeżeli ktoś pozwoli sobie na zatracenie się w jej smaku i aromacie, wówczas zrozumie, że jest to herbata w szczególny sposób pozwalająca na głęboki relaks
Herbata zielona pochodzi z tego samego krzewu (Thea sinensis) co herbata czarna. Różni się jedynie sposobem produkcji. Nie jest poddawana procesowi fermentacji, przez co zachowane zostają jej wartościowe składniki oraz aromat świeżych liści. Jest wysoko ceniona dzięki licznie udowodnionym właściwościom, które to wykorzystywane są w medycynie chińskiej i japońskiej już od wieków. Dowiedziono że zielona herbata zawiera m.in. witaminy A, B, B2, C, garbniki oraz wiele minerałów i mikroelementów. Ponadto jest ona źródłem polifenoli mających wielki udział w zwalczaniu wolnych rodników.
Napar z zielonej herbaty ryżowej można pić 3-5 razy dziennie- aby ja przygotować, należy jedną kostkę zalać wrzątkiem i parzyć pod przykryciem przez ok.2-5 minut. Każda kostka jest starannie sprasowana i zaopatrzona w ślicznie zdobioną, połyskliwą folię- każde opakowanie herbaty zawiera kostki o łącznej wadze 125 gramów.
To rodzaj wyzwania dla podniebienia i powonienia- zaliczyłabym ją raczej do kategorii dość "niszowej". Nie każdego ona usatysfakcjonuje- wytrawni i "gotowi na wszystko" wielbiciele herbat docenią ją pewnie za iście "kocią" niezależność.
Dlatego tak bardzo przywodzi mi na myśl muzykę autorstwa Cat Power.
Cat Power poznałam zupełnie przypadkiem, bowiem błądząc po portalach muzycznych natknęłam się na wzmiankę o niej- dość suchą i oszczędną w swej formie( najwidoczniej ów krytyk nie darzył tego typu muzyki specjalną atencją). Na początku uległam temu punktowi widzenia i byłam wobec Cat Power sceptyczna- ot, kolejna "nudna", dziewczyna z gitarą, co uznała, że im "dziwniej" brzmiący pseudonim, tym lepiej dla jej "niby-ambitnej" muzyki...
Ale wystarczyło mi przesłuchać choć kilka jej utworów, by wiedzieć, jak bardzo krzywdzące to były przypuszczenia- powiedziałabym nawet, bluźniercze... staram się to zrzucić na karb mojego ówczesnego stanu "ogólnego zniechęcenia", by nie obarczać się dodatkowo wyrzutami sumienia ;)
Tak, czy inaczej, dziś darzę Cat Power ( znaną tez jako Chan Marshall) i jej twórczość ogromnym sentymentem.
Amerykańska wokalistka swój matowy, zachrypnięty głos prowadzi z blues'owym wyczuciem. Wysublimowane brzmienie jej utworów zdominowane zostało przez "żywe" instrumenty, toteż fani rozpropagowanych w ostatnich latach syntetycznych (często wtórnych) beat'ów mogą poczuć się nieco zniechęceni ;)
Kompozycje oparte są głównie na czułych dźwiękach fortepianu i gitary- nie bez powodu, bo "przyczajony" wokal Chan wydaje się stworzony do takiego towarzystwa :)
Jej muzyka - tak, jak sam smak i aromat ryżowej herbaty- jest dość trudna w odbiorze i wymaga przyzwyczajenia, lecz jeżeli ktoś okaże dobrą wolę i zechce zagłębić się w nią, doświadczy niecodziennej przyjemności.
Przedstawiam czwórkę wypełnionych "kocią mocą" utworów i zapraszam do przesłuchania :)
Jestem ciekawa, jak to jest w Waszym wypadku- czy w dziedzinie smaków i muzyki trzymacie się utartych szlaków, czy tez czasami ryzykujecie wędrówkę w nieznane dotychczas obszary? :)
Lubię herbatę ryżową, dotąd próbowałam jej japońską wersję (genmaicha). Smak bardzo specyficzny, czuć prażony ryż...Dotąd chyba piłam ją zazwyczaj w japońskich restauracjach, np do sushi, w domu jej nie mam, chociaż moja kolekcja herbat i tak jest pokaźna ;)
OdpowiedzUsuńJa gdy mam ochotę na refleksję, lubię pić herbatę, której nazwa tłumaczy się jako "West Lake Tea". Polecam, gdybyś miała okazję kupić/spróbować :)
Właściwie herbata ryżowa traktowana jest jako dodatek do posiłków- również sushi :) Dobrze komponuje się ze smakiem ryb i mięs... ale wolałam ją opisać solo ;)
UsuńDziękuję kirei za poradę :* Poszukam "West Like Tea" przy najbliższej wizycie w herbaciarni- choćby internetowej :)
Ja swoją dostałam z Chin, ale na pewno można ją też gdzieś kupić :)
UsuńNazwa oryginalna to Longjing :)
Herbaty ryżowej nie miałam jeszcze przyjemności pić. Muszę to koniecznie zmienić :D Jeżeli chodzi o muzykę lubię odkrywać nowe brzmienia a im dziwniejsze tym lepiej ;)
OdpowiedzUsuńPopieram Reniu- muzyka im "dziwniejsza", tym lepsza, bo potencjalnie wskazuje na oryginalny i kreatywny umysł twórcy :)
UsuńPobuszowałam w sieci w celach zwiadowczych odnośnie Mafaldy- jej charyzma i zdolności sceniczne są doprawdy imponujące! Trudno mi określić czemu, ale czuję, że jej śpiew idealnie wpasowuje się w świąteczny, bożonarodzeniowy nastrój :)
piłam ryżową herbatę kupioną w biedronce, podejrzewam, że z prawdziwa miała niewiele wspólnego, ale muszę przyznać, że mi smakowała, miała specyficzny smak. nabrałam ochoty kupić sobie jakąś dobrą herbatę, taką prawdziwą;)
OdpowiedzUsuńBeauty in English, zachęcam- to herbata jedyna w swoim rodzaju ;)
UsuńGenmaicha zielona herbata z prażonym ryżem to jeden z moich ulubionych smaków, staram się zawsze mieć ją w domu:) Polecam!
OdpowiedzUsuńSkoro tak ją lubisz, to muszę wypróbować :D
UsuńWiem,, że poprawia przemianę materii. Miły skutek uboczny;)
OdpowiedzUsuńBaaaardzo miły ;) Zwłaszcza po obfitym obiadku ;D
Usuń