Wierni czytelnicy- przyłącz się! :)

wtorek, 18 września 2012

Tranquility- olejek tchnący lawendą



 Living Nature jest idealnym odzwierciedleniem motta "czerpać inspirację prosto z natury".

  Jako jedna z pionierskich firm na świecie marka ta obrała rewolucyjną drogę w pełni organicznej kosmetyki, eliminując z opracowanych receptur m.in. syntetyczne konserwanty, barwniki, czy też emulgatory.

 Od czasu oddzielenia od starożytnego południowego lądu Gondwana, Nowa Zelandia została geograficznie wyizolowana na ponad 80 mln lat, co pozwoliło na rozwój unikalnej flory.
 Ponad 80% roślin Nowej Zelandii nie rośnie nigdzie indziej na świecie.

To waśnie te cenne rośliny decydują o wyjątkowości Living Nature, gdyż stanowią bazę licznych propozycji pielęgnacyjnych tej marki, dedykowanych skórze twarzy oraz ciała. W bogatej ofercie nie zabrakło również podkreślających kobiece piękno kosmetyków do makijażu.

  Bezpieczeństwo produktów Living Nature zostało przebadane zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej, potwierdzone i ostatecznie zwieńczone przyznaniem prestiżowego niemieckiego certyfikatu BDIH.

  Reprezentantem wspomnianej kolekcji naturalnych kosmetyków, z którym się zaznajomiłam, jest aromaterapeutyczny olejek do masażu o pięknej nazwie Tranquility, oznaczającej to, co w obecnym świecie jest na wagę złota ;)


 Widoczna powyżej skromna buteleczka została wykonana z grubego, intensywnie brązowego szkła. Sprzyja to ochronie przed promieniami słonecznymi- zabójczymi dla właściwości zdrowotnych doskonałej jakości olejku, którego 100ml jest ukryte wewnątrz

 Widać, że projektanci marki z dużą starannością obmyślali prezencję linii kosmetycznej marki- dowodzi tego nawet taki drobiazg, jak satynowy połysk etykiety, której głównym zadaniem jest-bądź, co bądź- praktycznośćCałość wyróżnia efekt estetyczny, który podsumować by można określeniem"skromna elegancja".

Tranquility jest całkowicie przejrzysty, zaś co do barwy- gdy nałoży się na dłoń większą ilość kosmetyku widoczne stają się lekko żółte tony. Co zaskakujące, po wmasowaniu odpowiedniej ilości zostaje całkowicie przyjęty przez skórę, nadając jej promienny wygląd, nie pozostawiając  przy tym tłustego, ciężkiego  filmu.  jego właściwości w  tym względzie kojarzą się bardziej z lekkim balsamem, bądź mleczkiem pielęgnacyjnym, niż olejkiem, a to zdecydowanie przemawia na korzyść owego kosmetyku :)



Wydaje się, że połączenie w zgodną całość dwóch przeciwieństw jest niemożliwe...

Jak dowodzi Living Nature, w świecie aromatów wszysko jest możliwe- kompozycja zapachowa Tranquility jest zarazem wyrazista, jak i ujmująco lekka.

 Subtelna woń świeżej lawendy spleciona ze słodyczą pomarańczy niesie cudowne doznania- zwłaszcza podczas wieczornego masażu, bądź kąpieli. W efekcie olejek Tranquility koi emocje nagromadzone w trakcie dnia oraz pomaga odzyskać równowagę duszy i ciała.



 Prunus amygdalus dulcis oil, Triticum vulgare germ oil, Tocopherol, Calendula officinalis oil, Lavandula angustifolia oil, Daucus carota oil, Hypericum perforatum oil, Citrus aurantium dulcis oil, Limonene*, Linalool*. *Component of natural essential oils.



 Jestem niezwykle wrażliwa na urokliwe wonie kosmetyków, toteż zżyłam się z Tranquility. W moich oczach stał się naturalnym środkiem na zaprowadzenie spokoju w mojej duszy. 

 Aromaterapeutyczny olejek do masażu ciała dostępny jest obecnie w  internetowym sklepie minejo- znajdziecie tam również pozostałe produkty z wszechstronnej oferty Living Nature. Gdy już będziecie mieć w dłoni te wybitne kosmetyki zrozumiecie, jak wielką radość czerpać można za ich sprawą :)




 PS. Pamiętacie peeling rokitnikowy Verima, który był bohaterem jednej z moich ostatnich recenzji? Obecnie trwa obniżka cen, obejmująca również ten produkt- szczegóły znajdziecie na stronie minejo z zakładce "promocje".

 Zachęcam do odwiedzin- pozostaje mi tylko życzyć udanych łowów ;)

12 komentarzy:

  1. Moja ukochana lawenda :) Niestety nie przeadam za olejkami do masażu ciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ją uwielbiam ;)

      Jeżeli nie gustujesz w olejkach, to może lawendowy balsam? ;) Znam świetny z Jason Organic- skuteczny, niedrogi i wyśmienicie lawendowy :)

      Usuń
    2. Dzięki. Muszę sobie o nim poczytać bo przyznam szczerze nie znam tych kosmetyków.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. ninette- myślę, że on również chciałby być przez Ciebie przygarnięty ;)

      Usuń
  3. Fajny skład! Właśnie sobie "nawoniłam" mieszanie olejkiem lawendowym, lubię ten zapach i jakoś mi się kojarzy z obecną porą roku... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również lawenda przywodzi na myśl jesień- być może dlatego, że ma zapach nieco zbliżony do wrzosu, który przechodzi właśnie swój rozkwit :)

      Usuń
  4. ale cudnie opisałaś to cudo:) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dostałaś ode mnie słodką babeczkę wyróżnieni-ową , gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń