Śmietankowy krem lodowy, biszkopt pistacjowy i cukrowo-różowa posypka...?
To nie jest, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, lodowy tort mistrza cukierniczego fachu... to dzieło stworzone rękami znawczyni mydlarskiej sztuki :)
Jej wonne cuda kąpielowe nie tylko cieszą oczy i powonienie, ale i skórę, która podczas mycia doświadcza prawdziwie rajskich doznań :)
Joanna- autorka mydlanych wspaniałości oraz bloga ( do którego zapraszam Was serdecznie :))- potrafi sprawić, że roślinne olejki, mineralne glinki i owocowo-kwiatowe dodatki wedle prawideł samodzielnie opracowanych receptur przemieniają się w wyjątkowe kosmetyki.
Prowadząc blog Mydła Naturalne, Joanna wszystkie swoje dokonania uwiecznia w fotografii i słownym opisie, więc każdy może zachwycić się jej niebywałym talentem i precyzją pracy.
Mydło lemongrasowe- jedno z nowych wytworów Joanny, na powyższych zdjęciach (również wykonanych przez Joannę) prezentuje się dostojnie, jak na mydlarską znakomitość przystało ;) Co prawda Joanna nie była do końca zadowolona z efektu kolorystycznego, jaki dała zielona glinka nabyta u innego niż zwykle źródła - ale cóż, tak to jest, jak się jest absolutną perfekcjonistką w swej pasji :)
Według mnie niuans barwny to drobiazg- tak naprawdę liczy się główny obiekt zainteresowania, a zatem samo mydełko. Tak się składa, że otrzymałam kostkę, odkrojoną z bloku wypełniającego świeżutką formę "handmade", w ramach konkursowej wygranej, także mogę się podzielić swoimi wrażeniami ze stosowania :)
Prawdą jest, że moje "ciacho" nieco różni się wyglądem od zawartości "blachy"- to za sprawą dość długiego transportu Poczty Polskiej.
Lemongrasowe mydełko dotarło do mnie nieco "zziębnięte" i "spocone".
Widowiskowy efekt "muśnięcia różem" zniknął, bo barwione kryształki soli morskiej w większości po prostu się rozpłynęły- i to bynajmniej nie z zachwytu...
Postulatu dekoracyjności owej kostki broniła szczypta suszonych malin... i moje impresje natury cukierniczej ;)
Widowiskowy efekt "muśnięcia różem" zniknął, bo barwione kryształki soli morskiej w większości po prostu się rozpłynęły- i to bynajmniej nie z zachwytu...
Postulatu dekoracyjności owej kostki broniła szczypta suszonych malin... i moje impresje natury cukierniczej ;)
O ile estetyczne zalety mydła odrobinkę oklapły, to na szczęście jego pielęgnacyjne właściwości oraz cudowny zapach przetrwały bohatersko próbę odległości ;)
Mydełka nie zawahałam się użyć do codziennego mycia twarzy- wedle moich przypuszczeń okazało się, że ten wypełniony szlachetną naturalnością drobiazg w pełni przysłużył się mojej wrażliwej i tłustej cerze.
Nawet spora dawka eterycznego olejku lemongrasowego nie była w stanie spowodować u mnie wystąpienia uczulenia, gdyż jej alergenność została sprytnie wyciszona przez bogate w odżywcze związki oleje: kokosowy, oliwkowy i palmowy.
Nawet spora dawka eterycznego olejku lemongrasowego nie była w stanie spowodować u mnie wystąpienia uczulenia, gdyż jej alergenność została sprytnie wyciszona przez bogate w odżywcze związki oleje: kokosowy, oliwkowy i palmowy.
Kosmetyk wydziela pod wpływem wody wyśmienicie aksamitną pianę, która poradzi sobie z każdym typem zanieczyszczeń- od rutynowej warstewki sebum i martwych komórek naskórka, aż po trwały makijaż mineralny. W masie mydlanej kryją się twarde drobinki soli, które mogą dodatkowo posłużyć jako delikatny peeling, jeżeli będziemy pocierać twarz bezpośrednio kostką.
Dzięki użyciu lemongrasowego mydełka moja cera otrzymała dokładnie taką dawkę oczyszczającej mocy, jakiej potrzebowała- przy całym swym potencjale "wymiatającym" brud kosmetyk nie przesuszył nadmiernie powierzchni skóry.
Z racji swego silnego działania należy jednak po umyciu zawsze pamiętać o przetarciu twarzy tonikiem- dla przywrócenia właściwego odczynu, a także wmasowaniu w nią nawilżającego kremu lub olejku.
Po spłukaniu aromatycznych obłoczków mydlanych, skóra twarzy jest świeża, jędrna i bardziej gładka, a koloryt cery staje się bardziej równomierny.... ponadto drobne niedoskonałości są zagojone, a potencjalny wysyp zaskórników zastopowany- także jestem baaardzo zadowolona :)
Oto skład ręcznie robionego mydełka lemongrasowego Joanny:
olej kokosowy, olej palmowy, oliwa z oliwek, olejek eteryczny z trawy cytrynowej, glinka zielona, sól z Morza Martwego, suszone maliny.
Prosty i naturalnie przyjazny :)
W marcu mydełko to pojawiło się w Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy- tam też zwykle można zaopatrzyć się we własne egzemplarze dzieł sztuki dojrzewających na przytulnym strychu Joanny :)
Ja zaglądam już jakiś czas na jej bloga i też jestem zachwycona tymi "ciachami" :)
OdpowiedzUsuńJa też- ich uroda i bogactwo właściwości po prostu zwalają z nóg :)
UsuńJak pysznie to wygląda! Aż myślałam,że to prawdziwy tort. ;-)
OdpowiedzUsuńW ogóle ledwie Cię poznałam w nowej szacie graficznej ;-)
Aż trudno uwierzyć, że to nie ciastko.. póki się nie włoży porcyjki do wody ;)
UsuńMam nadzieję, ze Ci się podoba nowa szata? Chciałam, aby była bardziej "wiosenna"... Una-dekoratorko, proszę w razie czego o konstruktywną krytykę ;)
Tak pięknie je opisałaś, że z przyjemnością wysłałabym Ci po jednym mydełku z każdego rodzaju, żeby sobie poczytać takie przyjemne opisy :)
OdpowiedzUsuńSerio? ;) Jeżeli tak, to chętnie podejmę się stworzenia większej ilości opisów :)
UsuńSerio, serio :)
OdpowiedzUsuńTo raczej temat na prv, odezwę się w tej sprawie na pewno :)