Wierni czytelnicy- przyłącz się! :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Szkocka szarlotka, czyli płomienny Aplejack ;)


 Możliwe, że żadna z części tytułu tego posta nie nasunie Wam w pierwszej chwili na myśl głównego bohatera... ale zdjęcie- i owszem ;)
 Ta oprawiona w srebro i zieleń świeczuszka nie służy do upiększania aromatem owocowego ciasta powietrza w naszym pokoju, lecz... skóry ciała :)

 Nie wiem, jak u Was, ale na moim wigilijnym stole nie może zabraknąć tradycyjnej, owocowo-korzennej szarlotki... I nic na to nie poradzę, że połączenie owego zapachu i soczystej zieleni opakowania świeczki przywodzi mi na myśl zimowe oczekiwanie na Boże Narodzenie :)
 A po zażyciu pielęgnacyjnych masaży z udziałem Aplejack od Orli będziemy pachnieć apetycznie, niczym świąteczne smakołyki ;)


  Luksusowa świeca do masażu Orli jest w 100% naturalna, a przy tym ręcznie robiona w Szkocji, przy użyciu najwyższej jakości składników naturalnych- skomponowanych tak, aby doprowadzić naszą skórę do świetnej kondycji, a następnie ją w tym stanie utrzymać :)

 Bardzo dobrze się sprawdza w pielęgnacji skóry suchej, wrażliwej- warto pamiętać, że kosmetyki Orli wspomagają również pielęgnację skóry z egzemą i łuszczycą, redukują świąd i stany zapalne skóry, a także zapobiegają powstawaniu rozstępów w okresie ciąży. Jeżeli ktoś ma problem z nadmiernie przesuszoną skórą, to po użyciu do masażu świeczkowego "wosku" zapomni zupełnie o tym problemie :)


 Aplejack to dla mojego nosa przede wszystkim cynamon w objęciach jabłka. W dalszej dopiero kolejności wyczuć mogę igrającą z powonieniem brzoskwinię i cytrusowy akcent- niejaką satsumę, czyli egzotyczny owoc należący do tej samej rodziny, co mandarynka.

 Poza wonnymi walorami, których sprawcami są olejki eteryczne lub olejki zapachowe, swój udział w świecowej pielęgnacji ducha i ciała mają masło shea, masło kakaowe, olej z avocado, olej kokosowy, olej jojoba, olej ze słodkich migdałów i witamina E.

"Wosk" zapakowany w urocze puzderko od strony praktycznej można potraktować w trójnasób, jako: masło do ciała na zimno, lotion do manicure i pedicure, ciepły, ekskluzywny olejek do masażu- ja wybieram zawsze ostatnia opcję :)
 Jak postępować z kosmetykiem, aby doprowadzić go do ciekłej postaci i móc prawidłowo go użyć...?
Ależ nic prostszego ;)
 Wystarczy zapalić świecę, a po kilku minutach- pilnując oczywiście, aby nie doszło do niekontrolowanego zapłonu ;)- zdmuchnąć płomień, a następnie zawartość puzderka ( przemienioną w ciepły olejek) wylać na dłoń i rozprowadzić swoją ulubiona techniką na skórze.


  Kosmetyki Orli nie zawierają parabenów, olejów mineralnych, SLS  i innych syntetycznych składników, a na domiar dobrego- nie są testowane na zwierzętach :)

  Dodam, iż waga mojego egzemplarza wynosi 30g- jest to mini wersja  produktu (cena 24,99zł), który można otrzymać również w opakowaniu zawierającym 108 g ( cena 65 zł).

  Warto korzystać z ich dobroczynnego wpływu na nasze zmysły i ciało zwłaszcza podczas wieczornych seansów domowego Spa- aromaterapeutyczny zapach i przyjemność masażu z użyciem rozgrzanego, aksamitnego olejku poprawi nam humor nawet po najbardziej karkołomnym dniu ;)

 Świece do masażu Orli są dość trudno dostępne, jednak znaleźć je można niezawodnie w krakowskich "Lawendowych Mydlarniach"- a do tych poszukiwań szczególnie mocno zachęcam :)

16 komentarzy:

  1. mm, uwielbiam ten świąteczny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również ;)
      Niezawodny sposób w grudniu na jego przywołanie(poza Aplejack'iem i domową szarlotką) to naszpikowana goździkami pomarańcza...
      Boski zapach! :)
      Kiedy mam czas, to przed samymi Świętami zasiadam przy takiej żmudnej pracy... ale dla efektu warto ;)

      Usuń
  2. U mnie w każdym pokoju stoi jakaś pachnąca świeczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pink-pocket- w takim razie musi u Ciebie wspaniale pachnieć! :)

      Usuń
  3. Uwielbiam świeczki zapachowe, mam ich całą kolekcję <3 Aktualnie "wciągam" żurawinę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mogę się oprzeć ich urokom- żurawina w tej wersji jest genialna :)
      A gdy oprócz zapachu świeczki dostarczają ciału nawilżenia... to dopiero rarytas ;)

      Usuń
  4. Jejku to lepiej ją wąchać czy się nią nacierać ?? heheh

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, takie świeczki zawsze poprawiają humor :) Pozdrawiam, Blogging Novi.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja miałam 4 takie świeczki i masowałam mojego faceta potem on mnie, boska gra wstępna... mmmm

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam świece, staram się kupować tylko te naturalne, w woku sojowego czy pszczelego,palą się o wiele dłużej:) Orli jeszcze nie miałam,ale marzą mi się od dawna:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kusisz, jak zwykle :) ale ta świeca musi być wyjątkowa, przymierzam się do zakupu jakiejś świecy do masażu, choć jako pierwsza to będzie chyba z masłem kakaowym :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Cynamon w objęciach jabłka" - brzmi bajecznie, uwielbiam to połączenie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja nic na to nie poradzę, że nie lubię zapachu cynamonu:P jabłko okejjj świerk też :P mandarynki super :) ale cynamon yaahh :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świerk to tak odnośnie świąt:P nie opisu tej świeczki :]]

      Usuń
  11. mnie zawsze interesowały te świeczki... zastanawiam się tylko czy nie poparzę siebie i osoby, która będzie rozpieszczana masażem :)

    OdpowiedzUsuń