Słyszałam i czytałam wiele ciepłych słów o białej herbacie, lecz dotychczas nigdy nie wstąpiłam do herbaciarni z twardym postanowieniem "Tak!! Biała herbatko, będziesz dziś moja!" ;)
Możliwe, że wynikało to z rutyny ( ehh, jak ja nie lubię tego słowa ;) ), bo jednak największym "wzięciem" cieszy się w skali masowej czarna herbata, dopiero za nią plasują się - zarówno w czystej, jak i kompozycyjnej odsłonie- herbaty zielone ( moje ulubione!), czerwone, żółte, ulung i białe.
Postanowiłam wreszcie przełamać ten niezbyt chwalebny stagnacyjny zwyczaj- dziś zatem napiszę co nieco ogólnie o białej herbacie, oraz o skosztowanej przeze mnie odmianie Pai Mu Tan oraz ( mniej, lub bardziej dygresyjnie, acz wciąż w pewnym związku ;) ) o muzyce świetnie komponującej się z rytuałem degustacji :)
Biała herbata przeciwdziała powstawaniu zmian nowotworowych, doskonale wpływa na krążenie, łagodzi alergie, obniża poziom cholesterolu a także hamuje procesy starzenia. Dodatkowo wspomaga koncentrację, redukuje napięcie i stresy. Jest doskonałym napojem na upały gdyż działa orzeźwiająco.
Najpopularniejsze gatunki to Yin Zhen oraz Pai Mu Tan.
Chińska biała herbata produkowana w bardzo małych ilościach w południowo-wschodniej części Fujian. Pai Mu Tan powstaje wyłącznie z pąków i młodych liści, dzięki czemu charakteryzuje się klarownym naparem o świeżym aromacie oraz aksamitnym, pozbawionym goryczy smaku. Jest doskonałym napojem na upały gdyż działa orzeźwiająco.
Pai Mu Tan- choć nie zawiera żadnych dodatków- ma głęboki, acz wciąć elegancko prosty smak, w którym wyczuwam subtelne kwiatowe nuty. To wpływa na moja ocenę herbacianego naparu jako wyjątkowo przyjemnego i wręcz wykwintnego...
Jak się okazuje umiar wcale nie musi oznaczać nadmiernej skromności- określa najczęściej równowagę, zachowane odpowiednie proporcje poszczególnych składników.
Przykładem tego jest zarówno herbata Pai Mu Tan oraz muzyczna twórczość kolejnej cenionej przeze mnie wokalistki ;)
Pati Yang jest- polskim! :)- symbolem nowoczesnej muzyki najwyższej jakości.
Utwory balansujące pomiędzy refleksyjnym trip-hop'em, a popową alternatywą są odpowiednio wyważone- nie atakują odbiorcy agresywnym przekazem nawet wówczas, gdy mają bardziej "przebojowe" zadatki. Wokal Pati jest krystalicznie czysty, oscylujący w górnych rejestrach skali. Takie właśnie głosy idealnie współgrają z wymagającym niebagatelnych zdolności adaptacyjnych trip-hop'em. Piosenkarka umiejętnie wykorzystuje swoje predyspozycje w tym kierunku, lecz nie waha się eksperymentować z innymi gatunkami i właściwym im sposobem prowadzenia głosu.
Chciałabym być absolutną patriotką w sferze współczesnej polskiej muzyki- ale niestety mam świadomość, że nasz kraj przez długi czas miał dość specyficzny "mikroklimat" i pionierskie dokonania w tej dziedzinie wstydliwie zostały zepchnięte w drastyczną niszę... Dopiero w ostatnich latach lód został, nieco nadtopiony i coraz częściej można usłyszeć nietypowe utwory w miejscach, w których by się tego nie spodziewało ;) Lecz nie jest to niestety "samorodny" progres, lecz wynik- znowu...- podążania za zagranicznymi trendami ( Pati właśnie dlatego wyjechała kilka lat temu na stałe z Polski, bo nie doceniono należycie jej potencjału i swoja karierę rozwinęła dopiero w Wielkiej Brytanii...).
Sytuacja alternatywnych artystów w skali światowej się poprawia znacząco, czego przykładem może być nie tylko Pati Yang, ale i chociażby Adele, Gotye, Ellie Goulding, Florence and The Machine, Lana Del Rey, Jessie Ware, Sellah Sue, Lykke Li, Marina and The Diamonds, Lenka.
Uogólniając, każde dziesięciolecie ( a nawet pięciolecie) ma swój muzyczny "gatunek przewodni"- wszystko wskazuje na to, że czas 2010-20... będzie należał do alternatywy... co mnie bardzo cieszy :)
A to moje ulubione utwory Pati Yang- jestem ciekawa, który Wam najbardziej przypadnie do gustu :) ( dodam dwa linki w nazwach, bo Blogger odmawia współpracy i nie chce poprawnie załadować klipów...)
A ja uwielbiam czerwone, a za białymi jednak nie przepadam...
OdpowiedzUsuńUwielbiam białą i zieloną też :)
OdpowiedzUsuńLubię zieloną i wstyd się przyznać, ale białej jeszcze nie piłam...
OdpowiedzUsuńSięgam po białą, chociaż dobra ciężko kupić. Ja mam okresy herbaciane. Czasem tylko zielona lub zioła, oczywiście po kawie.
OdpowiedzUsuńNie znam chyba tej odmiany białej herbaty. Lubię ją, choć pijam głównie czarne ;-), zielone i czerwone. ;-)
OdpowiedzUsuńLubię białą herbatę, choć jakoś rzadziej po nią sięgam, może dlatego, że trudniej taką czystą odmianę spotkać w sklepach...Zazwyczaj jest w mieszankach i zauważyłam, że wtedy tej herbaty jest może 20%, może dlatego, że jest droższa od zielonej i dodają jej mniej...
OdpowiedzUsuńTak czy siak, lubię, niby podoba do zielonej, ale smak jest delikatniejszy i taki bardziej "świeży" :)
Nie piłam jeszcze(chyba) białej herbaty...Uwielbiam za to pić zieloną:-)
OdpowiedzUsuńLubię białą herbatę :) szkoda tylko, że jest tak trudno dostępna :(
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny nasz gust muzyczny się pokrywa :D
Ja uwielbiam czerwoną herbatkę :) Białej jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńP.S. Zostałaś wyróżniona ;) http://aga-star.blogspot.com/2012/11/wyroznienie-czyli-liebster-blog.html Zapraszam do zabawy!