Co roku Natura cykliczne poddaje się metamorfozom, ukazując przy tym swój kobiecy, niejednoznaczny charakter. Z lodowatej bieli uwalnia się przy akompaniamencie promieni słońca i przeistacza w tętniącą życiem zieleń. Z kwiecistości i złota płynnie przyobleka się płomienną rudością, którą porzuca ostatecznie dla refleksyjnego wyciszenia w brązach i szarościach. Jednak ta odwieczna rotacja wciąż nie pozwala się zamknąć w klatce przez ludzi zwanej rutyną. Zmiana kostiumów w teatrze Przyrody zawsze przyjmuje nieco odmienny charakter, niezwykłe zaś jest, iż co roku nas ona zadziwia i zachwyca od nowa.
Dlaczego?
Nie tylko Natura się zmienia- ale i my sami razem z nią...
Jesień również i mnie nastraja bardziej nostalgicznie. Mimo chłodu, wiatru i słoty, które towarzyszą niezwykle gustownej plejadzie barw, przyznać muszę, że jest moją ulubioną porą roku- mam wrażenie, że żadna inna pora nie niesie z sobą aż tak lirycznej atmosfery.
To właśnie w jesienne wieczory najlepiej smakują odwiedziny klimatycznej knajpki, wyjście do teatru, ale i dobra lektura w domowym zaciszu, której towarzyszy filiżanka kawy, lub herbaty.
Jest kilka ulubionych przeze mnie rodzajów napojów, potrafiących niezawodnie wyczarować odpowiednią atmosferę. Wśród nich wybitnie wpasowuje się w jesienny entourage napar z owoców malin, np. marki Dary Natury, który świetnie gasi pragnienie i jest naturalnym zastrzykiem witamin oraz soli mineralnych.